Szukaj:

Kurier Galicyjski o Hucie Pieniackiej

Szanowni Państwo,

w ostatnim numerze Kuriera Galicyjskiego wiele miejsca poświęcono ostatniej działalności Stowarzyszenia Huta Pieniacka. Poniżej zamieszczamy opublikowany w Kurierze wywiad z prezesem Stowarzyszenia Huta Pieniacka Małgorzatą Gośniowską Kolą, a po więcej odsyłamy na strony Kuriera (od str. 14): kuriergalicyjski.com

Źródło: KURIER GALICYJSKI



PAMIĘĆ I MODLITWA...


Tradycją lat ubiegłych, na przełomie sierpnia i września na ziemię lwowską przybyli członkowie Stowarzyszenia Huta Pieniacka organizując już po raz czwarty Zlot Motocyklowy Huta Pieniacka. Podobnie jak w latach poprzednich uczestnicy Zlotu – który w tym roku trwał prawie tydzień – prowadzili prace renowacyjne na kwaterze wojskowej cmentarza w Brodach. Jednak głównym wydarzeniem tegorocznego Zlotu była uroczystość upamiętniająca 70. rocznicę zagłady Huty Pieniackiej. O tych wydarzeniach rozmawiamy z prezesem Stowarzyszenia Huta Pieniacka – p. Małgorzatą Gośniowską - Kolą.


To już kolejny rok pracy Stowarzyszenia i motocyklistów na cmentarzu w Brodach. Co sprawiło, że z takim zaangażowaniem podjęliście się Państwo tego trudnego dzieła?

To prawda, nie jest to zadanie łatwe. Jakkolwiek to jednak nie zabrzmi uważamy, że to przede wszystkim nasz obowiązek wobec tych, którzy spoczęli na brodzkiej nekropolii.

Ale przecież na ziemi lwowskiej jest wiele zapomnianych cmentarzy, na których spoczywają Polacy polegli w walce o wolność. Dlaczego zatem akurat Brody?

To oczywiste, że pracując na cmentarzu w Brodach myślimy o tym, że ci, których tam pochowano walczyli o wolność. Jednak poczucie obowiązku, o którym wspomniałam wynika nie tylko z tego powodu. Tak jak mówiłam podczas uroczystości przy pomniku „Nieznanemu żołnierzowi”, pracując na cmentarzu pragniemy spłacić inny dług wdzięczności. Ocaleni z Huty Pieniackiej wspominali, że zarówno przed I wojną światową, jak i później w latach 20., w trudnych czasach wojennych żołnierze stacjonujący w Brodach pomagali mieszkańcom Huty Pieniackiej, dostarczając żywność i najpotrzebniejsze artykuły. Dlatego właśnie, w ten symboliczny sposób po niemal 100 latach chcieliśmy podziękować.

Wiemy wszyscy, że wasza inicjatywa, to przede wszystkim bardzo ciężka praca fizyczna. Podejrzewam jednak, że to również duże wyzwanie organizacyjne. Jak sobie z tym radzicie? Jaka jest historia renowacji cmentarza?

To rzeczywiście jest bardzo trudne. Wszystko zaczęło się ok. 2010 r. Warto przypomnieć, że osobą, która zapaliła nasze serca do pracy była siostra Michaela, sercanka – niezwykła, wspaniała osoba. To ona pierwsza zaprowadziła nas na cmentarz, kiedy odwiedzaliśmy Brody przy okazji wyjazdów do Huty. Prace renowacyjne rozpoczęliśmy w 2011 r. Pracowała nas garstka – ok. 10 osób ze Stowarzyszenia, w tym Ocaleni z Huty Pieniackiej, oraz kilku parafian. To była straszna praca – koniec sierpnia, upał, bezchmurne niebo a przed nami prawie 2-metrowe zarośla. Uporządkowaliśmy wtedy ok. 20 mogił. W następnym roku prace już zdecydowanie nabrały tempa, a patronat nad naszymi działaniami objęła Rada Ochrony. Współpraca z Motocyklowym Rajdem Katyńskim zaowocowała. Dołączyli do nas także motocykliści ze Stowarzyszenia Wschód-Zachód z Grodziska.. Na przełomie sierpnia i września  zorganizowaliśmy zlot motocyklowy, którego  głównym celem była właśnie praca na cmentarzu. Wyszło wspaniale – przede wszystkim naprawdę nie brakowało rąk do pracy: ponad pięćdziesięcioro motocyklistów, członkowie naszego Stowarzyszenia i niezawodni parafianie z Brodów na czele z p. Włodzimierzem. Dzięki Opatrzności zdołaliśmy oczyścić obszar o powierzchni niemal hektara. Usunęliśmy zarośla, postawiliśmy przewrócone krzyże, oczyściliśmy teren. Niegdysiejszy zaśmiecony gąszcz, znów zmienił się w piękną, spokojną przestrzeń, usłaną dumnymi wojskowymi krzyżami. Serca rosły...

… nie spoczęliście na laurach...

… nie, nie spoczęliśmy. Podczas uroczystości, które organizowaliśmy we Wschowie na podsumowanie prac renowacyjnych w 2012 r. powiedziałam, że brodzki cmentarz, tak jak nasze charaktery i sumienia, wymaga stałej troski, dlatego rok później także byliśmy razem z motocyklistami w Brodach. Uporządkowaliśmy wówczas kolejną część cmentarza i zabezpieczyliśmy efekty wcześniejszych prac.

I wreszcie w roku 2014 także przyjechaliście.

W tym roku zadanie, które mieliśmy do wykonania było szczególnie trudne – trzeba było wyrównać teren, przywieźć ziemię, na której możliwe będzie posianie trawy i przede wszystkim postawić nowe, ale wykonane zgodnie z przedwojennym projektem krzyże, w miejsce zniszczonych. Oczywiście tych prac nie wykonaliśmy jedynie podczas wrześniowego pobytu w Brodach – część prac koordynowałam już wcześniej. W każdym razie wymieniliśmy ok. 300 krzyży, posialiśmy trawę i zainstalowaliśmy tablicę informującą, że prace na cmentarzu w Brodach prowadzi Stowarzyszenie Huta Pieniacka, przy wsparciu Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa i władz lokalnych Brodów.

No właśnie – renowacja cmentarza to oczywiście przede wszystkim praca Stowarzyszenia Huta Pieniacka, ale pomagali wam też inni ludzie, organizacje, władze...

To prawda. Jako prezes Stowarzyszenia mogę powiedzieć, że to co zawsze zaskakiwało mnie najbardziej to fakt, że pomimo wielu trudności, często spotykamy bardzo wielu dobrych ludzi, którzy chętnie wspierają nasze inicjatywy. Trudno nie dostrzegać w tym działania Opatrzności, bo naprawdę często zdarza się, że kiedy sytuacja jest bardzo trudna, zdawałoby się nierozwiązywalna, nagle pojawia się ratunek – ludzie, którzy rozumieją, że naszym celem jest przede wszystkim pamięć i modlitwa i ofiarują nam swoją szczerą pomoc. Takimi ludźmi na pewno są nasi przyjaciele motocykliści – na nich zawsze można liczyć. Oczywiście niewiele zdziałalibyśmy gdyby nie wsparcie ministra Andrzeja Kunerta i kierowanej przez niego Rady. Wdzięczność wzbudza w nas także postawa władz Brodów, na czele z Panem Merem. Oczywiście bardzo pomaga nam ks. proboszcz Szpak i jego parafianie, zawsze są też z nami przedstawiciele lwowskiego Konsulatu, także tych osób, które przyczyniły i przyczyniają się do naszego dzieła renowacji brodzkiego cmentarza jest naprawdę bardzo wiele.

Wspomniała Pani o pomocy władz Brodów, a jak mieszkańcy odnoszą się do Państwa inicjatywy?

Niestety poza osobami pracującymi z nami na cmentarzu nie mieliśmy zbyt wielu kontaktów z mieszkańcami Brodów, choć te które mieliśmy cechowały się życzliwością. Chcę jednak raz jeszcze podkreślić, że jesteśmy zbudowani postawą władz miasta, a przede wszystkim zaangażowaniem Pana Mera. To zjednoczenie nas wszystkich wokół sprawy renowacji cmentarza, to naprawdę wspaniała sprawa i przede wszystkim symbol tego, że przyjazna współpraca wokół szlachetnej inicjatywy daje naprawdę piękne owoce.

Rzeczywiście, wyremontowana przez Stowarzyszenie Huta Pieniacka część wojskowej kwatery wygląda imponująco. Jednak prace na cmentarzu nie były jedynym celem waszej tegorocznej pielgrzymki na Ukrainę – zorganizowaliście także obchody 70. rocznicy zagłady Huty Pieniackiej.

Niestety ze względu na różne uwarunkowania, w tym sytuację polityczną, 28 lutego, a więc w rocznicę zbrodni z 1944 r., nie było nam dane modlić się w Hucie Pieniackiej. Dlatego zdecydowaliśmy o zorganizowaniu obchodów teraz. To było dla nas oczywiście najważniejsze wydarzenie tego pobytu.

Uczestniczyłam w uroczystościach – chyba najbardziej wzruszającym momentem było odczytanie nazwisk rodzin pomordowanych w Hucie Pieniackiej.

To już kolejne obchody upamiętniające zagładę Huty Pieniackiej i po raz kolejny miałam zaszczyt reprezentować na nich rodziny zamordowanych. Wiele słów wypowiedziano już przez ostatnie lata pod pomnikiem w Hucie Pieniackiej, przemawiali już prezydenci państw, ministrowie, posłowie … Różne były to słowa. Jedne głosiły prawdę, inne niestety fałszowały obraz tego co zdarzyło się 28 lutego 1944 r. Bardzo zależało mi by tym razem, z okazji 70. rocznicy tej strasznej zbrodni słów przemówień było mniej – by były tylko modlitwa i pamięć. Dlatego odczytaliśmy nazwiska wszystkich rodzin, które mordowano w Hucie Pieniackiej, i modliliśmy się w ich intencji.

Na koniec zapytam jeszcze: odnaleźliście i wyremontowaliście Państwo cmentarz w Hucie Pieniackiej, doprowadziliście do uroczystości, w których wzięli udział prezydenci Ukrainy i Polski, zorganizowaliście 4 zloty motocyklowe i szereg uroczystości, konferencji w Polsce i na Ukrainie. Teraz uporządkowaliście cmentarz w Brodach – to bardzo dużo, jakie są dalsze wasze plany?

Trudno powiedzieć, co przyniesie przyszłość. Na pewno jest jeszcze kilka zadań, może już nie tak dużych, które należy dokończyć. Kiedy czasem zastanawiam się, nad tym czego już udało się nam dokonać – aż trudno uwierzyć, że to wszystko się stało. Jednego jestem pewna – we wszystkim  cudownie pomagają nam Ci, o których pamięć staramy się zachować. Wciąż są we mnie, i myślę że w nas wszystkich, ostatnie słowa mojego dziadka - „dzieci kochane, kto z was przeżyje zmówcie Ojcze Nasz”. Dlatego niezależnie od tego co wydarzy się w przyszłości będziemy robić to, co dla całej historii Huty Pieniackiej, ale i dla naszego życia jest najważniejsze...

… a co jest w życiu najważniejsze?

Pamięć i modlitwa.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dziękuję.

Statystyka

stat4u