Relacja v-ce prezesa SHP Bogdana Śmigielskiego
Przygotowania
do tej najważniejszej w roku, dla Stowarzyszenia Huta Pieniacka,
uroczystości 66. rocznicy ludobójstwa rozpoczęto ponad pół roku temu. W
działaniach tych współpracowaliśmy z bardzo życzliwym i ofiarnym w tym
względzie konsulatem polskim w Lwowie. Punktem zbornym uczestników –
członków stowarzyszenia był Przemyśl gdzie uczestnicy dojeżdżali z
Malborka, Wschowy, Gdańska, Poznania, Strzelina, Krakowa. Gościem
honorowym był niezwykle zasłużony dla kresowian Burmistrz Wschowy pan
Krzysztof Grabka oraz Starosta Powiatu Wołowskiego pan Maciej Nejman..
Druga grupa jechała bezpośrednio z Wołowa. Najważniejszymi pielgrzymami
byli ocaleni z masakry: Emilia Bernacka i Franciszek Bąkowski. Należy
dodać, że w przeddzień uroczystości, Franciszek Bąkowski uczestniczył w
Przemyślu na zaproszenie pana Stanisława Szarzyńskiego ze Światowego
Związku Kresowian w uroczystej Mszy Świętej w intencji zamordowanych w
Hucie Pieniackiej. Wizytę na Ukrainie rozpoczęliśmy od spotkania z
kapelanem stowarzyszenia księdzem Leszkiem Pankowskim. Oficjalne
rozpoczęcie uroczystości miało miejsce 27 lutego gdzie podejmowaliśmy na
uroczystej kolacji przedstawiciela konsulatu RP we Lwowie. Następnego
dnia na zbiórce pod konsulatem stawiło się ponad 100 osób. Prócz nas
byli Polacy z Lwowa i okolic w tym liczna polska młodzież oraz inne
osoby, które dojechały z Polski na własną rękę. Po drodze dosiadały się
kolejne osoby. Dojechaliśmy tylko do Żarkowa – dalsza droga była dla
autobusów nieprzejezdna. Tam czekały na nas furmanki. Całą grupą
pojechaliśmy w stronę Huty. Już na wjeździe na polanę było widać
faszystowskie chorągwie Swobody oraz słychać banderowskie piosenki.
Eksponowano banery sławiące morderców Banderę i Szuchewycza.
Zatarasowano nam drogę i nie chciano przepuścić wozów. Na szczęście
mądrzy chłopi obsługujący furmanki nie dyskutowali z neobanderowcami
tylko ich objechali. Z rozpaczą patrzyłem na urwane i zniszczone
tabliczki informacyjne, które z synami zamontowaliśmy w zeszłym roku.
Trzeba będzie je zrobić jeszcze raz. Pierwszą rzeczą po przyjeździe na
miejsce było zasłonięcie flagą naszego stowarzyszenia tablicy, którą
Swoboda (początek nazwy dobry, jak powiedział mój znajomy, bo zaczyna
się na S ale końcówkę trzeba zmienić na „łocz”)umieściła przy ogrodzeniu
naszego pomnika pomordowanych. Treści nie warto przytaczać bo to zwykłe
brednie nie warte zainteresowania. Ciekaw jestem co by było gdyby ktoś
przy bramie obozu w Oświęcimiu umieścił tablicę informującą, że więźniów
nie mordowali Niemcy. Na miejscu byli już Konsul Generalny Grzegorz
Opaliński, konsulowie Jacek Żur, Marcin Zieniewicz, Alicja Hermańska. W
imieniu Arcybiskupa Mokrzyckiego przybył proboszcz Żółkwi - ksiądz
Bazyli Pawełko. Była też telewizja Rzeszów. Porządku pilnowała
kilkunastu milicjantów i nieumundurowanych funkcjonariuszy departamentu
bezpieczeństwa. Jakże śmiesznie wyglądała ta grupka ze Swobody na tle
naszego zbiorowiska. Niestety rozpoczęcie opóźniało się bo zaproszeni
przez konsulat ksiądz grekokatolicki Jarosław z Żarkowa i pop cerkwi
autokefalicznej Taras Dudar zamiast przyjść tam gdzie byli zaproszeni
cały czas przebywali na wiecu Swobody. Wreszcie zdenerwowany konsul
Opaliński powiedział: zaczynamy bez nich. Już po rozpoczęciu,
pośpiesznym krokiem, przybyli obaj duchowni. Cała uroczystość była
wspaniała, przemówienia ,wspólna ekumeniczna modlitwa, składanie
wieńców, szybko zatarła ten niesmak jaki wywołuje oglądanie
barbarzyńców. Okazało się, że niezwracanie uwagi na wiecujących
neobanderowców ma sens. To ich najbardziej rozwścieczyło. Nie mogąc się
przebić z głoszonymi bredniami, piosenkami po zakończeniu uroczystości
podeszli pod nasz pomnik a główny animator, faszysta Oleg Pankiewicz
udzielał sążnistego wywiadu samemu sobie i swoim kamratom. Za komentarz
tych banderowskich wyczynów niech służy odpowiedź ukraińskiego woźnicy –
mieszkańca sąsiedniej wsi, który na pytanie czy będzie po tych ze
Swobody wracał, aby ich odwieźć bo to zarobek, rzekł: "oni niech wracają
na piechotę". Na szczęście zwykły chłop ukraiński ma więcej rozumu niż
suma umysłów działaczy Swobody. Z Frankiem Bąkowskim i moimi chłopakami
pojechałem jeszcze na cmentarz by bliskim zapalić świeczkę. Jeszcze
długo w noc dyskutowaliśmy o tym dniu pełnym wrażeń. Zaskakuje
zainteresowanie mediów. Jeszcze następnego dnia w Przemyślu udzielaliśmy
Panu Jackowi Borzęckiemu z radia Rzeszów wywiadu. Czyżby coś się
przełamywało. Na uznanie zasługuje praca i zaangażowanie konsulatu we
Lwowie. Wszystko było perfekcyjnie przygotowane. Niezwykłe było
zrozumienie i życzliwość pracowników konsulatu. Żeby tak jeszcze
Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski zabrał się do pracy. My
jesteśmy cierpliwi. Prawda prędzej czy później zwycięży.
V-ce Prezes Stowarzyszenia Huta Pieniacka Bogdan Śmigielski